wtorek, 31 marca 2015

Jak się ma Prawo do prawa?

Długo nic nie pisałem.  Bardzo długo -  przepraszam za tą przerwę i dziękuję tym którzy mimo wszystko sprawdzali ten dziwny skrawek globalnej sieci w poszukiwaniu nowości.

Wiele się na dniach wydarzyło,  idioci samobójcy zaczęli używać samolotów, niektórzy woleli próbować z autobsem, a z depresji zrobiono wroga publicznego nr 1. Chociaż to zwykła choroba,  która może dotknąć każdego z nas...
W końcu nie wszyscy dysponują magicznie niewyczepywalnym zapasem optymizmu,  a to co nas otacza,  co w porywach entuzjazmu nazywamy rzeczywistym często lubi dać nam emocjonalny wycisk.  Aż się zaczynam zastanawiać czy świat to kryptosadysta...

Natomiast nie będę dalej się produkował o depresji czy egzystencjaliźmie,  bo zaciekawił mnie inny temat.

Czy kapłan dowolnej religii może lekceważyć swieckie prawa?

To powrót do dylematu: prawa "boskie", prawa "świeckie" i wolność słowa...  Gdzie nakreślić pierwszeństwo? Jak ustalić granice i jak je egzekwować?

Z historii zarówno tej nieco dalszej jak i tej współczesnej wiemy,  ze mariaż prawa i religii często sprowadza się do uznania żądań najgłośniej krzyczących - ultra radykalnych osobników świętszych od wszystkiego i wszystkich.
Ot slynna hiszpańska inkwizycja,  starotestamentowe sądy kapłańskie i współczesne IS aka ISIS.
I choć historyczne przykłady można nawet skwitować: Sorry, takie były czasy.  To jednak wielkim osiągnięciem epok Oświecenia i Renesansu wydaje się stopniowy rozbrat religii i polityki,  często bardzo bolesny dla tej pierwszej tracącej niemałe strefy wpływów jako tzw.  szara eminencja.
Osiągnięcia te ewidentnie nie dotyczą tego kraju, na równi z krajami półwyspu Arabskiego.

Zwykle staram się dodawać jakąś własną sugestię rozwiązania,  tutaj jednak, w obecnym kształcie naszego świata politycznego,  jakiekolwiek sugestie,  że nie jest zielono w tym kraju,  a nawet że nie jest różowo to proszenie się o łomot.  Fizyczny, sądowy,  moralizatorski lub społeczny.
I niestety nigdzie nie widać przysłowiowej jaskółki zmian.
Q.