I zadałeś sobie pytanie na które nie ma odpowiedzi...
Od tysięcy lat zadajemy sobie raz po raz to samo niezgłębione pytanie. Dokąd prowadzi droga którą obraliśmy/ I czy świat jaki znamy rozpłynie się niczym mgła w obliczu nowych zagrożeń?
I jakie to będą zagrożenia?
Eskalacja terroryzmu, karmionego nienawiścią na podłożu religijnym, ekonomicznym i ustrojowymi i w efekcie zapaść, po tym jak zlikwidowane zostają linie lotnicze, a granice między państwami uszczelnione najnowszą technologią i gigantycznymi murami, czy może jednak dla odmiany globalne wyrzynanie słabszych w bezsensownej walce o niknące w oczach resztki zasobów naturalnych przy nawarstwiających się hałdach odpadów po nie"nowych' produktach?
A może ciekawszy przykład - upadek zorganizowanej państwowości na korzyść ekonomicznie doskonalszego modelu korporacji giganta. I ich wewnętrzno-zewnętrzne starcia mielące szeregowych szaraczków na proch i pył, a to wszystko na cudownym tle powolnej kolonizacji najbliższych planet.
I dla odmiany weselsza kombinacja: inteligentne nanotechnologie, całkowite opanowanie pogody na tej planecie i nieuchronne nadejście kresu ludzkości w starciu z ekspansywną SI przemieniającą całą dostępną materię na układy scalone?
To niestety tylko kilka losowych przykładów tego co może nas czekać za 20 może 40 lat, zależnie od tempa rozwoju technologii i pierdyliona innych czynników, których nie jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób unormować, zapisać wzorem i przemielić na komputerach.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jako jednostki jesteśmy tak zabiegani swoimi "potrzebami", niekończącą się pogonią za czymś co wydaje się nam lepsze, że nie mamy czasu, ani ochoty przystanąć i na spokojnie pomyśleć "Po cholerę mi to?".
Daliśmy sobie wpoić przekonanie, że ten wyścig donikąd jest jedyną dostępną opcją, że to wszystko tłumaczy się akronimem TINA - There is no alternative, ale co jeśli jednak istnieje inna droga?
Dokąd prowadzi i ile kosztuje?
Q.