Osoby wrażliwe i uczulone na dziwne teorie:
Uciekajcie stąd!
Natychmiast!
Całą resztę zapraszam do lektury od której świerzbią neurony:
Tak na dobrą sprawę co może mieć wspólnego Platońska idea świata doskonałego, który odciska swoje piętno na świecie rzeczywistym z problemem osobowości tworzącej myśli,lub też odwrotnie?
Paradoksalnie całkiem sporo - uznając założenia Platona cała ta sprawa z 2 poziomowej (osobowość nadrzędna do myśli lub odwrotnie) staje się 1 poziomową równoległą - Świat idealny odciska w matrycy rzeczywistości formę osobowości i równolegle przypisaną do niej formę myśli. Tak by się mogło wydawać na szybko.
Można jednak stworzyć koncept bardziej skomplikowany obejmujący 3 poziomy:
Świat idei-> Osobowość-> myśli jako subformę w matrycy. Bądź też oczywiście odwrotnie Myśli -> Świadomość.
Wnikliwi obserwatorzy zauważą założenie tożsamości osobowości ze świadomością, a wręcz nawet samoświadomością, definiowaną jako istota zdolna do ograniczonej samoorganizacji i dookreślenia siebie względem środowiska zewnętrznego. Tutaj jednak definicja jest bardzo szeroko nieprecyzyjna,po trochu ze względu na brak jakichkolwiek sensownych danych, lub praw natury na których można by się wygodnie oprzeć, a po trochu ze względu na moją przekorę, nakazującą mi negować zaprzeczanie istnienia pewnego poziomu świadomości u "zwierząt" przez większość ruchów religijnych.
To pozostawia nas z nurtującym i ważkimi pytaniami:
Jak ustalić parametry graniczne przyjmowania danej istoty jako samoświadomej?
Czy samoświadomość można analizować jako możliwość samookreślenia formy ideą?
I idąc wprost za ciosem: psychologowie już teraz wyróżniają co najmniej dwa poziomy samoświadomości(wg mojej wiedzy):
Podświadomość opartą bezpośrednio na instynktach, oraz świadomość właściwą opierającą się bodajże na konceptualizacji idei.
Co jeśli okaże się, że istnieje również trzeci poziom samoświadomości:
Nadświadomość odpowiedzialna za nielogiczne przeskoki myślowe, paradoksalne skojarzenia i przeczucia?
Ponieważ chwilowo znudziło mi się babranie świadomościami, postawię kolejne ciekawe pytania:
Sen może być traktowany jako nadświadoma próba obserwacji światów alternatywnych, bo czemu nie?
Jak przypisać moment rozpoznania potrzeby do idei potrzeby?
Czy w omawianym systemie Platona świat doskonałych idei jest niezmienny w czasie?
Na dwa umiem nawet coś napisać:
Drugie pytanie odnosi się do piramidy potrzeb niejakiego Masłowa, wiecie na dnie ciało, potem zabawki, akceptacje i tolerancje, a na wierzchu wisienka z samorealizacji. Fatalnie się to ostatnie kojarzy.
Jak więc w chwili t =0 ustalić przyszłe rzeczywiste potrzeby człowieka, nie znając idei potrzeb, których jego umysł jeszcze nie zdążył otrzymać/ wykreować?
Co prawda w konkurencyjnym Arystotelejskim systemie inkorporowania idei w świecie rzeczywistym odpowiedź na pytanie powyżej jest dość oczywista: Idee są zmienne w czasie. To jednak są to jak na razie dwa równoległe modele i odpowiedzi pasujące do jednego mogą niestety niekoniecznie współpracować z drugim.
Teraz mniej egzotycznie, lecz bardziej genetycznie:
Jeśli człowiek nie odczuwa swojego człowieczeństwa za pomocą wyżej wymienionych idei to czym ono jest uwarunkowane?
Dodatkową parą genów zapisanych w podwójnej helisie?
Paroma neuronami, które i tak zginą podczas studiów, gdy szukamy sensu życia patrząc na świat przez dno butelki?
Oraz kandyzowana wisienka na koniec postu:
Czy zastosowanie zasady nieoznaczoności rodem z mechaniki kwantowej umożliwiłoby polubowne rozwiązanie sporu Platon-Arystoteles?
No i żeby już was nie przemęczać takie drobniutkie wyznanie
W tej tematyce czuję się idiotą szwendającym się pośród kretynów w świecie gdzie prawda zamyka się w pokoju bez klamek, a każdy kto stając przed szeregiem uświadamia innym jak wiele głupoty mają do nadrobienia staje się nieodmiennie bożyszczem tłumów.
Q.
Ps. Jeszcze raz dziękuję niebiańskiej urody szmaragdowookiej inspiracji, za przypomnienie mi o tej zapomnianej części mojej radosnej twórczości sprzed ponad 2 lat.
Ps2. Nie, nie jestem ćpunem czy też szaleńcem...