poniedziałek, 10 listopada 2014

Mature or immature?

Ci z was Czytaczy, których przewrotna natura obdarzyła dobrą pamięcią, pamiętacie zapewne, że jakiś czas temu w napadzie starości napisałem, że wolność to odpowiedzialność.

 

Dziś zmobilizowany napadem filozofii i ciekawym wyznaniem znajomego, które przeczytacie tu; u którego w pięknym wieku młodzieńczym mentalna wajcha przeskoczyła z dziś/jutro na za 10 lat...

Nazywamy taki przeskok wejściem w dorosłość, czy też nieuniknionym podjęciem się obowiązków kończącym piękne dni chlania, ćpania i tańców po blady świt, które od tej chwili stają się pięknym opromienionym nostalgią wspomnieniem.

Ja wolę myśleć o tym w kategoriach pełnego zrozumienia ilości naszej wolności, a co za tym idzie ilości odpowiedzialności jaką jesteśmy w stanie na siebie przyjąć pozostając w pełnym komforcie psychicznym. Oczywiście nie można zapominać o fakcie uświadomienia sobie istnienia konsekwencji każdej naszej decyzji. Choć czasem dla niektórych to spory szok, a nawet pojęcie wymykające się zrozumieniu.

Chociaż może również chodzić o odarcie się z wyimaginowanego obrazu siebie jako władcy świata, spojrzenie wstecz na wszystko to co mamy i  dyskretne zastanowienie się czy tak chcę żyć, czy może jednak w obliczu nieuchronnej presji czasu wypadałoby zacząć coś zmieniać. Bo zaczynają się delikatne zmarszczki, czasem zalążki łysienia czy też inne tego typu znaki świadczące o ostrych zębach czasu, lub też nieoczekiwanie pojawia się przeczucie, że poznało się kogoś, z kim warto przewędrować całą resztę życia, choćby i do piekła.

To jednak przypadek dotyczący osób myślących...


Q.

Ps. Wybaczcie, że tak krótko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz