Ci z was Czytaczy, których przewrotna natura obdarzyła dobrą pamięcią, pamiętacie zapewne, że jakiś czas temu w napadzie starości napisałem, że wolność to odpowiedzialność.
Dziś zmobilizowany napadem filozofii i ciekawym wyznaniem znajomego, które przeczytacie tu; u którego w pięknym wieku młodzieńczym mentalna wajcha przeskoczyła z dziś/jutro na za 10 lat...
Nazywamy taki przeskok wejściem w dorosłość, czy też nieuniknionym podjęciem się obowiązków kończącym piękne dni chlania, ćpania i tańców po blady świt, które od tej chwili stają się pięknym opromienionym nostalgią wspomnieniem.
Ja wolę myśleć o tym w kategoriach pełnego zrozumienia ilości naszej wolności, a co za tym idzie ilości odpowiedzialności jaką jesteśmy w stanie na siebie przyjąć pozostając w pełnym komforcie psychicznym. Oczywiście nie można zapominać o fakcie uświadomienia sobie istnienia konsekwencji każdej naszej decyzji. Choć czasem dla niektórych to spory szok, a nawet pojęcie wymykające się zrozumieniu.
Chociaż może również chodzić o odarcie się z wyimaginowanego obrazu siebie jako władcy świata, spojrzenie wstecz na wszystko to co mamy i dyskretne zastanowienie się czy tak chcę żyć, czy może jednak w obliczu nieuchronnej presji czasu wypadałoby zacząć coś zmieniać. Bo zaczynają się delikatne zmarszczki, czasem zalążki łysienia czy też inne tego typu znaki świadczące o ostrych zębach czasu, lub też nieoczekiwanie pojawia się przeczucie, że poznało się kogoś, z kim warto przewędrować całą resztę życia, choćby i do piekła.
To jednak przypadek dotyczący osób myślących...
Q.
Ps. Wybaczcie, że tak krótko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz