piątek, 4 marca 2016

Defraudacja zasobów umysłowych

Ostatni post napisałem  mnóstwo sekund temu, a był  on poniekąd okolicznościowo-medialny w strukturze, jednak potem skończyły mi się pomysły na wymysły.



I to pokończyły się niemal dokumentnie. Nawet moje uberprywatne papierowe archiwum zawiera jedynie klasyczną dla mnie sieczkę zdań.
A świat-zdrajca jeden, jakoś nie chciał zaczekać aż znajdę mapę powrotną prowadzącą moją jakże nieszczęśliwą świadomość z okolic dupy do bardziej cywilizowanych rejonów mózgu. 

I  demokratycznie przegłosował sporo zmian:


Począwszy od marionetek prezydenta, poprzez paraliże trybunałów, po wesołe zabawy w szafach Czesia opisujące niewygodne dzieje "Bolka i Lolka", czy oczekującą na realizację reformę rolną sprowadzającą na ten kraj w ruinie podział kastowy przekrzyżowany z istną jesienią średniowiecza.

O tym ostatnim nieco szerzej:

Plan Herr Furhera Wodza Naczelnego kraju zrujnowanego przewiduje:

Obcy won od naszej ziemii!

A jego realizacja zakłada minimum 5 lat oficjalnego zatrudnienia na gospodarstwie rolnym (płatnik KRUS) zanim taka ziemia mogłaby zostać zakupiona przez chłopka roztropka co farmę mieć chciał. 
To  jednak nie wystarcza aby zadowolić ambicję teczkożerców: więc z szczodrości worka wyciągnęli jeszcze 5 letni zakaz sprzedaży zakupionej ziemi i aby żyło się podle, acz ciekawie ma powstać docelowo trójkącik homo-hetero powyższego wraz z zakazem kupna ziemi poza obrębem własnej gminy oraz ograniczeniem wielkości gospodarstwa do 300 ha ( tak nowego jak i cudem ocalonego dziedziczenia w ramach rodziny). 

Co to oznacza w praktyce?
  • 5 lat terminowania  u rolnika skutecznie eksterminuje zapędy miastowych do babrania się w ziemi, która jako czarna jest niegodna dłoni korpo-pracownika.
  • 5 lat zamrożenia mamony (zła grzesznego, które winno do państwa należeć, aby inwigilację czynnego sprzeciwu  sprokurować) w każdej inwestycji w grunta rolne.
  • Kompletny paraliż inwestycyjny dla tych rolników, których z jakichś tajemnych przyczyn stać na rozwój. Dla rozjaśnienia niech nasz przykładowy rolnik Kargul chce kupić pole od swego sąsiada Pawlaka. Pola się stykają, a Pawlak zgadza się na sprzedaż Ma jednak pecha, bo pole sąsiada leży w innej gminie niż pole Kargula. I z transakcji dupa i papieru kupa.
  • Abstrakcyjnie ujemną zdolność polskiego rolnika do rozwoju i konkurencji z wielkopowierzchniowymi gospodarstwami zachodniej Europy.
Jednak czego się nie poświęca z miłości do ojczystej ziemi.

Następne w kolejce do upowszechnienia i w domyśle zaborczej nacjonalizacji stoją IKE/IKZE.

Plan wygląda tak:

  1. Zmusić pracodawców do przelewania części naszych pensji na wybrane fundusze pracownicze, chwilowo jeszcze z możliwością nieodpłatnej rezygnacji.
  2. Opodatkować zyski Belką, albo jeszcze lepiej dla budżetu, zgodnie z lokalnym przebiegiem krzywej Rostowskiego.
  3. Beztrosko firmować nowy program rozwoju dzietności "1000+ na każde nieurodzone dziecko*", zanim wszyscy wymrzemy z głodu lub długów za import po upadku przemysłu rolno-spożywczego.
  4. Oskarżyć lewactwo, Żydomasonerię, unię i ruskich o  wyuzdany spiseq i w efekcie niepowodzenie spektakularnego planu lepszej zmiany.

* Fikcja literacka autora. Nie traktować poważnie.


Q.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz