poniedziałek, 7 marca 2016

Dystraktory postępu

Tytuł ostatniego posta był zdradziecko zwodniczy - serdecznie was za to przepraszam. Nie było to jednak działanie zamierzone.

A dziś troszkę o naszych skłonnościach do rozpadania się na drobnostki.
Jeśli macie ochotę - poczytajcie.



Zatracamy się w drobiazgach, w dystrakcyjnych danych śmieciowych, które nieustannie zakrywają sprawy ważkie. Tak jak w poprzednim poście gra terenowa " Znajdź teczkę" opowiadająca o zeznaniach "TW Bolka" o zapędach "TW Lolka" wobec "TW Toli" oraz inne codzienne dziennikarskie paszkwile dla ciemnogrodu ludzkiego stanowiły wygodny parawan do przemytu rozwiązać prawnych cofających nasz kraj do epoki kamienia łupanego.

A jednak uznano autorytarnie, iż będziemy woleli pooglądać kolejną odpłatną paszczówkę plującą papką informacyjną wstępnie przeżutą, wysterylizowaną i aromatyzowaną odpowiednią kompozycją polityczną.

Się stalinizm przypomina, ten stan społeczeństwa w którym każdy niebędący głęboko wierzącym w jedyną słuszną ścieżkę rozwoju jest zdrajcą. Bo metody już mamy tożsame: społeczeństwo uśpić, zahipnotyzować, zinwigilować i pozyskanymi tak danymi zmusić do milczenia. Niepokornych ośmieszyć, zmieszać z koloidalną mieszaniną wody z wierzchnią warstwą planety i dla pewności po pleckach poskakać.


A mnie pozostaje zadawać sobie w kółko pytanie:

Czy na to pozwolimy?
Czy w imię chorych ambicji pozwolimy zniszczyć dorobek ostatnich 40 lat?
A może damy się potulnie wpędzić się w ślepą uliczkę bez wyjścia w której wegetują takie tuzy jak Korea Północna?

I co gorsza robią to ludzie, których pensje opłaca każdy z nas!

Zapominamy w natłoku codzienności, że politycy, zajmujący się politykierstwem, są opłaconymi przez mnie czy ciebie ludzkimi narzędziami, których nadrzędnym celem powinna być poprawa jakości mojego czy też twojego życia. Nie poprzez indoktrynację pseudohistoryczną, czy paraliżowanie organów kontrolnych, ale poprzez upraszczanie prawa podatkowego, rozbudowę dróg czy dotacje dla innowacyjności.

Tak jak zapomnieć o tym nie potrafili ludzie, którzy w początku lat 80. potrafili wyjść na ulice i mimo strachu pokazać, że nie może być tak że psem merdają pchły z ogona. To nie jeden Wałęsa doprowadził do powstania czegoś takiego jak ruch Solidarności. To były całe rzesze ludzi zjednoczonych w jednym celu.  I jeśli jakiś człowiek podjął się trudu firmowania tego celu imieniem i nazwiskiem, które na całym świecie jest obecnie utożsamiane z tym wydarzeniem, to chwała mu za to. Niezależnie od błędów jakie w strachu mógł popełnić wcześniej.

Jenak jest jak jest i defraudacja własnych umysłów w kierunku prawd urojonych postępuje.


Q.

Ps. Jeśli nasz kochany rząd zbuntuje się i nie weźmie serio raportu Komisji Weneckiej, to prawdopodobnie zacznę skrzykiwać grupę ludzi celem kupna czołgu.
Który to bezczelnie ustawi się na Krakowskim Przedmieściu z wielkim napisem:
Ogłaszamy Stan wojenny w obronie demokracji
Tak żeby prezes miał co obalać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz