niedziela, 19 kwietnia 2015

Nocnych neuronów nikły szum...

Tak mnie wzięło na pisanie nocą, jeszcze przed wyjazdem do miejsca, o którym niektórzy piszą, że wywołują tam diabła z sąsiednich wymiarów. Inni twierdzą że produkuje się tam maszynę końca świata (ang. Doomsday device). W Nauce Świata Dysku działania tam prowadzone porównano do rozbijania dźwięku na brzdęk, ale nie o tym mam zamiaru pisać - sami przeczytajcie.


 Ostatnio przeżywam dziwną fascynację niezmierzoną inercją ludzkich poglądów. Ich zaskakującą odpornością na krytykę, fakty i ewidentnie błędne założenia. Dla wątpiących polecam spotkanie przez szybkę z jakimś fanatykiem, dowolnej kategorii polityczno-religijnej.
Wybaczcie mi skąpość opisu, gdzieś tam pałęta się co prawda metafora z pociągiem, ale niestety jest w stadium larwalnym i więcej zaciemnia niż rozjaśnia - jakbym kiedykolwiek się tym zbytnio przejmował.

I wiecie co?

Ta szybka to dla waszego bezpieczeństwa, żeby nie bać się kiedy nasz in potentia rozmówca zacznie toczyć pianą, parskać śliną i zalewać się innymi płynami biologicznymi w reakcji na rozsądnie postawione argumenty i pytania. Dla rozmówców znacząco przewyższających nas tężyzną bądź ogólną rozległością geograficzną sugestia jest następująca: opracować plan ekspresowej ewakuacji i sporządzić zawczasu ważny w  polskim mrocznym świetle prawa testament.

I tak już na sam koniec, żeby uczynić zadość wszystkim którym moje grafomaństwo nieuchronnie kojarzy się z ostrym hajem, coś z końca lutego. Taki zalążek tekstu, który nieco wymknął się spod kontroli, spermutował i skisł z braku motywacji:

Życie bez skomplikowanych przemyśleń: dzień zastępuje noc i tak cały czas, a jedyną niewielką różnicę stanowią nieistotne drobiazgi.
No ale przecież zawsze gdzieś znajdzie się ta nieoczekiwana drobna zmarszczka myśli bezsensownie sunąca po uśpionych neuronalnych łączach naszych wspaniale wyewoluowanych możdżków.

Na przykład taka jak ta: wchłaniamy w siebie gargantuiczne góry śmieciowych danych, nieustannie wymagających od nas pełnej uwagi, mimo to jednak zdecydowana większość tego biospamu dziwnym trafem nie dociera do tej świadomej części nas -  mojego właściwego jestestwa...

Sugeruję tu dwuznacznie podobieństwo sieci neuronalnej do zaawansowanego filtra doznań( filtra rzeczywistości[przyp. aut.]),  lecz również ciutek straszną perspektywę tracenia setek, tysięcy drobnych zdarzeń z których każde o ile zauważone mogłoby zburzyć nasz nietrwały pogląd na porządek świata w czymś co określa się teraz.

A jednocześnie w takim niby homeostatycznym zawieszeniu ciężko jest znaleźć wyjście z myślśpiączki. Inercja umysłu pogrążonego w takim stanie przeliczona na siłę psi pozwalała by zapewne transmitować się po całym świecie z szybkością myśli.


Brak prochów jakkolwiek zaangażowanych w proces paratwórczy

Q.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz