wtorek, 28 kwietnia 2015

Post zderzeniowe składowe submyślowe

Czasami potrzebujemy zewnętrznego źródła pomysłu. Ja mam to szczęście i znalazłem swoje w pewnej niezwykle inteligentnej osobie, która zbiegiem okoliczności być fenomenalnej urody, a taka kombinacja zdarza się zwykle raz na milion.


Jednak dość już o tajemniczych źródłach inspiracji, których istnienie na zawsze będzie owiane tajemnicą, przynajmniej do czasu gdy niczym Wenus Botticellego  ujawni(ą) się ze smugi morskiej piany.

Wyobraźmy sobie niezwykły w skali tej maciupkiej zaniedbanej planetki eksperyment:

Gigantyczny zderzacz myśli, istna Gwiazda śmierci, przy której LHC to dziecinna zabawka zaaplikowana ludzkości przez CERN, w swej nieskończonej ogromności  pozwalający zajrzeć kaprawym, łzawym oczkom naukowców, psychiatrów,  świętoszkowatych i zwyczajnym szarlatanom w niezgłębione pomroczne i przeraźliwe czeluści myślowych pierwotnych składowych.

Cóż byśmy mogli ujrzeć?

Rozrastające się kryształy idei wymyślnie splecione z kłębami pospolitej głupawki?
Nieuchwytną esencję durnoty złośliwie rechoczącą podczas obiajnia neuronów losowymi impulsami elektrycznymi?
A może nieuchwytną istotę wyższą, przyłapaną na bezczelnym poszturchiwaniu, smyrganiu i gmeraniu w nas w sobie tylko znanych celach?

Czy też szybciurkiem uciekając z zapijaczonego absurdpolandu w pytania bardziej serio:

Z czego złożone są nasze myśli?

Na swoje nieszczęście tu nie mam żadnej gotowej odpowiedzi, może ze względu na fakt iż problem jest wielowątkowo rozszczepiony przyczynowo, a może dlatego, że po prostu nie jesteśmy w stanie o tym na dobrą sprawę zacząć myśleć ze względu na ograniczenia narzucane nam przez paradoks obiektywizmu, więc w ramach krótkiego projektu: mózg vs filozofia pobawię się jedną czy dwiema praktycznie nieweryfikowalnymi, a przez to jakże radosnymi teoriami:

Nasze myśli są wcieleniem woli wszechświata, jako że ludzie są gigantycznym eksperymentem ewolucyjnym, ale to już było w "Autostopem..." Więc nuda, boruta i wstyd mój srogi, a odpowiedź to 42.


Myśli są wielowymiarowym złożeniem składowych idei, które pojedynczo wymykają się naszemu zrozumieniu, tak samo jak chmury zatracają swą trójwymiarowość w naszym oku. To jest już nieco ciekawsze podejście, które jednak trąci myszką - podobną teorię badałem z rok temu opalając się powoli na ławeczce pod chmurkami, co mogło mieć niebagatelny wpływ na końcową konkluzję:
Ludzkie świadomości są jak ameby - pełzają przez czas powoli adaptując się do napotkanych warunków.

A może nasze myśli mają własne myśli, które posiadają myśli i myśli zdolne do własnych subprzemyśleń?
Taka chaotycznie pandemoniczna myślcepcja wielokrotnie fraktalnie złożona na wzór i podobieństwo słynnych rosyjskich matrioszek.
Ile poziomów wgłąb można by odkryć, zanim niespodziwanie rozbijemy się o ostre krawędzie myśli pierwotnej?
Protomyśli definiującej pytanie o życie, świat i całą tę niebotycznie złośliwą ferajnę typów materii, symetrii, strun, sub i paracząstek na które odpowiedź musi wynosić 42.


Niestety to co zapisłem powyżej jest wszystkim co udało mi się wycisnąć z mojego zbzikowanego zafiksowanego pomysłem umysłu po kilku godzinach ślęczenia nad tematem,  tym niemniej jednak  wcale nie uważałbym tego za oznakę mojego poddania się i wywieszenia niezbyt białej flagi zwisającej wprost z ucha. To chwilowy odwrót taktyczny w francuskim stylu, a trzeba im przyznać, że od czasów Napoleona manewr ten mają dopracowany z niemiecką dbałością o drobiazgowe detale..

 I druga część pytania otrzymanego od niezwykłej inspiracji, której trzeba wymyślić elegancki przydomek.

Problem interakcji myśl-świadomość, czy w podobnej postaci myśl-struktura neuronalna umysłu.


Ponieważ jednak każdą ideę należy bezwzględnie poddać krzyżowej logicznej anihilacji potencjalnych niestabilnych pól bezsensu wytworzonych poprzez instynktownie wkomponowaną alogiczność struktury wewnętrznej mającą na celu ochronę naszych struktur neuronalnych przed przedawkowaniem filozofii, to na moje nieszczęście nie jestem w stanie wymyślić jakiejkolwiek zgrabnej teorii bez gruntownych studiów w zakresie EEG, aktywności mózgu w funkcji bodźców zewnętrznych i wpływu mieszanki emocjonalno-hormonalnej na zachowanie się lokalnie uporządkowanych sieci neuronalnych.


I słowo podsumowania:

Prawda nie destyluje się z powietrza, teorie też nie...

A do związku myśli i świadomości pewnie jeszcze nieraz powrócę - to takie obiecujące znalezisko do snucia moich teorii, tak samo przyjemnie fascynujące jak znajdowanie nowych sposobów na komplementowanie moich  źródeł inspiracji.

Q.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz