wtorek, 25 marca 2014

Empatyczna pustka

I zadaję sobie pytanie:


Dlaczego myślimy, piszemy i rozmawiamy o wojnie jak o pojęciu abstrakcyjnym?
Tak jakby była czymś codziennym. Tak groźnym jak oparzenie języka gorącą kawą.
A przecież to spersonifikowane cierpienie konkretnych jednostek.
Ich marzenia rozbijane w pył i proch. Zawiedzione nadzieje.

W imię czego?


Ulotnej chwały zdobywców?
Chwilowego zaspokojenia obłąkanych żądzy o wkrótce upadłym imperium zbudowanym na cegłach z zakrzepłej ludzkiej krwi i bólu?
Utrzymania zasady: "Rządzisz Władziku tylko we własnym kraiku?"
Ale odcinamy się od tego, budujemy w umyśle mur odgradzający potężną betonową ścianą świadomość od uczuć, tych zapomnianych namiastek empatii?
Kiedy słyszymy, czytamy o kolejnych ofiarach, setkach ofiar, ofiar tysiącach.
Dlaczego nie ma refleksji?
Nie pytamy dlaczego zginęli, nie chcemy wiedzieć kim byli. 

Zginęli. 

Nie ma ich. 

Koniec trasy.

Więc są obcy, są liczbami mielonymi stalowymi kołami biurokracji.
Są kolejną pustą informacją, frazesem: "Niezmiernie mi przykro poinformować...".
Nazywani "dziejową koniecznością ofiary".

A mnie to przeraża, nawet już nie cyniczność, czy zakłamanie wypowiadanych słów.
Przeraża mnie ten prozaiczny zanik zdolności odczuwania empatii.
Niezdolność do spojrzenia na osobę i prostej myśli:
"To jest człowiek. On(a) czuje, myśli... Jest taki jak ja..."
To jest nasza cywilizacja.
I mierzi mnie myśl,że taką przyszłość zostawiamy tym którzy być może żyć będą po naszym końcu trasy, że jestem fragmentem trybika maszyny mielącej jednostki wybitniejsze na pyłek rozdmuchiwany wiatrem zmian.
Wszyscy jesteśmy fragmentami jakichś trybików...

Mamy NIP mamy Regon
Mamy Pesel i co z tego?
Czy mamy coś więcej?
Czy możemy znaczyć coś więcej?

Q.







1 komentarz:

  1. Czytając to, przypomina mi się znamienny cytat Stalina: "Śmierć jednostki to tragedia. Śmierć milionów to statystyka"

    OdpowiedzUsuń