wtorek, 16 grudnia 2014

Pozwól mi się wykorzystać

Bo czasami mamy ochotę powiedzieć światu jako całości.


Znamy wszyscy takie osoby, dla których istniejesz tylko i wyłącznie w momencie w którym im jest to wygodne. Zwykle chodzi, o momenty w których coś im nie idzie, czegoś nie wiedzą i szukają pomocy.

Wsparcia, które tak na dobrą sprawę im się nie należy, bo za co? 

Za traktowanie kogoś jak powietrze, jak cień? 
Za milczenie, wrogość, pogardę? 

I gdy przychodzi ich czas usłyszysz ten przymilny ton: 

Czeeeść!
Wiesz ja mam do ciebie taką maciupką sprawę...
Pomóż mnie biednej pokrzywdzonej przez wszystko i wszystkich sierotce.
Weź nie bądź gnojek podpowiedz, doradź...

Brudne wyrachowane zagranie na ludzkiej litości, na współczuciu, którego w moim przypadku wciąż jeszcze nie zabiło 12 lat takiego traktowania, więc czasami mimo wszystko ulegam... 

I dostaję w zamian, czasem dziękuję, czasem półuśmiech o czasie zaniku cząstek wirtualnych, a w niedopowiedzianym tle uronione słowa:

Dzięki frajerze, za twą litość, za miłosierdzie, za wyrozumiałość,a teraz wypierdzielaj tam skąd wypełzłeś i milcz. 

Tylko co to mówi komuś obcemu o mnie, a co o proszącym?
Zostawię to wam czytelnicy, może wyciągniecie jakieś wnioski.

I właśnie dlatego nadaję niektórym przydomki, znane tylko mnie i osobie "obdarowanej".
Takie osoby wchodzą do "wewnętrznego kręgu", którego "członkowie" mogą prosić o co chcą, oczywiście w granicach rozsądku i tę pomoc bezinteresownie otrzymać, bo pomimo całego zestawu przeczących temu doświadczeń wierzę, że jeśli kiedykolwiek poprosiłbym którąś z nich o pomoc, to otrzymałbym ją niezależnie od okoliczności.
Oczywiście przyjęcie przydomku jest całkowicie dobrowolne, oraz można je nazywać ostatecznym testem akceptacji mojej dziwacznej osoby. 

Podejrzewam, że wiele osób stosuje zbliżone metody wewnątrz umysłowej "segregacji" osób które znamy, ale o tym się nie mówi, bo to jest straszliwe zembate tabu straszące niesamowitymi konsekwencjami:

Q.


Ps. Przepraszam za kolejny autobiograficzny wpis z rzędu, ale tak jest mi łatwiej opisywać pewne społeczne zależności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz