Zanim mnie zlinczują nawiedzeni obrońcy czystości języka może uda się naskrobać słów parę o tematyce wszelakiej:
Dlaczego bliźniaki dylatują w czasie, co czyni drzewo drzewem oraz odstrzelone od rzeczywistości teorie w temacie powitań między nami facetami.
I na samiuteńkim początku fizoloficzne jest frankeistenowskim zmutowanym zlepieńcem dwóch całkiem sensownych słów: fizyka i filozofia. Swe powstanie zawdzięcza jakże człowieczej skłonności do ułatwiania sobie życia, bo przecież pisanie rozmówki niedoszłych fizyków o postrzelonej filozofii jest nudne, mdłe i nie na czasie..
Tak więc bez dalszych opóźnień: dylatacja czasu oparta na nieśmiertelnym przykładzie bliźniaków, z których jeden obojętnie który, zostanie niewątpliwie przemocą wsadzony w rakietę która łamie wszystkie dozwolone ograniczenia prędkości w terenie niezabudowanym, czyli porusza się z prędkością niebezpiecznie bliską c.
Co pokrótce przedkłada się na jakieś tam sfizolone i schizoiczne różnice wieku między bliźniakami widoczne po powrocie rakiety od której wystrzelenia minęło dużo dużo lat, przez które zdrowy rozsądek ląduje w pokoju bez klamek?
Na pierwsze uderzenie logiką nie ma tu sensu. Jak to jeden jest młodszy a drugi starszy, przecież to bliźniaki? I dlaczego wszyscy fizycy w okolicy w sposób złośliwie skomplikowany twierdzą że ma to sens?
Bo niestety ma...
Wyobraźmy sobie, że nasze bliźniaki podróżują z jakiegoś miejsca w fikcyjnej czasoprzestrzeni o nic nie mówiącej nazwie A do jeszcze bardziej niedookreślonego miejsca B, które ma tą szczególną właściwość, że nie chce mieć nic wspólnego z A. Jeden z nich porusza się wraz z resztą utrapień( ziemskiej populacji człowieczej), drugi zaś siedzi wygodnie w wypasionej rakiecie popylając niebezpiecznie blisko prędkości światła (wzmiankowanego wcześniej c).
Logika podpowiada nam że na pokonanie odległości pomiędzy A i B potrzebują jakiegoś czasu T, który zależy od szybkości ich podróży.
I czas na prawdziwą zagwozdkę: czy bliźniak w rakiecie porusza się dużo szybciej niż ten na zapaskudzonej Homo Sapiens planecie??
Jeśli odpowiedź brzmi tak, to istnieje czas Tr - podróży rakiety, stanowiący de facto o wieku danego bliźniaka w punkcie docelowym B, który to czas jest wielokrotnie mniejszy niż czas Tp- podróży planety do punktu B. Ergo wykazaliśmy, że paradoks bliźniąt jest absolutnie logiczny dla planet i rakiet poruszających się bez tarcia i grawitacji w liniach prostych na dodatek nie używając niczego ponad prostackim V=S/t.
Niestety to jest tylko eksperyment myślowy zagnieżdżony w sprzyjającej przestrzeni fazowej nie będącej realistyczną ( czyli NIE tą którą zwykle doświadczamy w sposób niezwykle zmysłowy), jednak pokazuje on w mocno uproszczony sposób logiczność dylatacji czasu.
I w ten niesamowicie nudny sposób dowodzimy również, że fizyka jest tym piękniejsza im bardziej skomplikowana, oraz że w sposób nieunikniony docieramy do końca pierwszej części rozmówek fizoloficznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz