sobota, 24 maja 2014

Bądź Ikarem, miej wiarę

Wiara, każdy z nas osobników rodzaju ludzkiego posiada wiarę, niezależnie od faktu bycia lub niebycia inteligentnym.


Poczucie wiary w otaczający nas świat, jak również wiara w pewne idee potrafią niezwykle skutecznie zmieniać świat. Dużo skuteczniej niż bomby czy apokalipsy z zombie.

Przekonywaliśmy się o prawdziwości tego faktu setki, tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy razy. Zwykle dość brutalnie.

Wyciągnięty z nieistniejącego kapelusza przykład odległego o niemal 70 lat Powstania Warszawskiego, czy też niewiele starszego Powstania w Warszawskim Gettcie to koronne przykłady na fakt, jak wiara w sojuszników, czy też wiara w niezbywalność człowieczeństwa, jego nadrzędność ideową nad śmiercią, potrafią niesamowicie krwawo zdobić ścieżki historii.

Jednakże, jako osoby nieznające takiej wiary hartowanej w ogniu przeciwności losu, ostrzonej pogardą, cierpieniem i śmiercią najzwyczajniej w świecie nie mamy żadnych praw do oceny ich motywów, czy słuszności postępowania.

Natomiast my ludzie żyjący w wygodnych czasach kruchego pokoju, nie nauczyliśmy się doceniać pierwotnej siły wiary i determinacji człowieka postawionego przed wyborem tylko i wyłącznie drogi, którą spotka się ze śmiercią. To właśnie wiara we własne człowieczeństwo, w niepodważalną godność istot ludzkich i jedyna dostępna im namiastka naszej wolności pchnęła ich do straceńczej walki o „godniejszą” śmierć.

Obyśmy nigdy nie doznali możliwości tylko takiego wyboru.

Posunę się tu nawet do stwierdzenia, że ich wiara w człowieczeństwo, jakkolwiek nieciekawie zdefiniowane i brudne od nieetycznych współcześnie czynów, dalece przekraczała naszą wiarę, wychowanków spokojnego czasu, w którym z braku wielkich wojen, kwestionuje się pokój.

A jednak posiadamy niezachwianą wiarę w moralne prawo do osądzania czynów i krytyki akcji podjętych podczas obu tych wydarzeń.

Z innego mniej krwawego cylindra można wyciągnąć kolejny przykład, przy okazji poddając go obrazoburczemu ideowemu striptizowi.

Optymizm, jest pojęciem powszechnie znanym, często lubianym i bezczelnie nadużywanym, bez zastanowienia się nad sensem. Głosi ono w populistyczno popularnej interpretacji nieskończoną wiarę w fakt, że świat nie może być aż tak szaro-buro-czarny, że gdzieś tak kryje się biel i cała gama innych kolorów tęczowej zgenderyzowanej proweniencji.

Wystarczy tylko trochę obmyć okolicę wiarą w lepsze dziś, lepsze jutro, w istnienie jutra i będzie cacy. Żyć będziemy w tęczowym świecie równouprawnień, politycznych poprawności z wiarą, nadzieją i pełnią miłości w tym niepokalanym świecie.

I jako, że zrobiło się mdło, inne przykłady można sobie mnożyć, rozmnażać, krzyżować ideowo z wykorzystaniem GMO lub bez takich sztuczek. Należy jednak pamiętać o zachowaniu pewnej elementarnej przyzwoitości.

Natomiast zebrane w jedną całość wszystkie te drobne i duże kawałki wiary, czynią nas czymś więcej niż sumą tych skrawków. Czynią nas ludźmi i o tym trzeba zawsze pamiętać.



Q.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz