sobota, 10 maja 2014

Prościej mów, bo nie rozumiem

Pozwolę sobie na małe summa summarum z kilku postów i "raportu". Prawdziwy "test" dla myślących.


Dlaczego rządzący chcą wyedukować pokolenia idiotów?

Zasadniczo im głupszy obywatel, tym łatwiej przy użyciu prymitywnych metod: zastraszanie, biurokracja, propaganda; prowadzić go jak owcę na sznurku w wybranym kierunku, ale może się mylę i rządzący wcale tego nie robią…

Dlaczego w większości przypadków idea socjalistycznego państwa opiekuńczego doprowadzi do sytuacji edukacyjnej zbliżonej do obecnej, niezależnie od warunków początkowych, a wręcz im lepszy start, tym większa degrengolada?

Ja śmiem twierdzić, że odpowiedź jest już zawarta w przeszłych postach.

Dlaczego plany edukacyjne są tworzone w sposób doraźny, mający na celu łatanie powstałych już problemów, a nie zapobiegają następnym. No i dlaczego ta doraźność wybitnie przypomina gombrowiczowską farsę? Ile to lat już minęło od napisania Ferdydurke, a problemy te same…

Czy ktokolwiek z czytających ten tekst zastanawiał się kiedykolwiek gdzie powinna przebiegać granica między wolnością jednostki a dobrem większości?

I dlaczego obserwujemy postępujący zanik kultury wysokiej, na rzecz szmatławego syfu promowanego w mediach, i co ma z tym wspólnego fakt, że po zabraniu telefonów, odcięciu internetów, spora część młodych nie trafi rękami do własnej dupy bez pomocy GPS? Map już czytać nie umieją, to zbyt skomplikowane.

Czy ktoś gdzieś kiedyś myślał do czego może doprowadzić, a w tej chwili prowadzi niewłaściwie rozwijająca się cywilizacja techniczna? W jaki sposób kolejne wynalazki pozbawiają nas sprytu, kreatywności i inteligencji?

I może gdzieś w końcu zrozumiecie, dlaczego pierwotnie tak okropnie się przejechałem po autorze “raportu”, którego brzmienie przypomina świętoszkowate narzekania pewnego nadawce treści religijnych z miasta Torunia, który to w swoim własnym mniemaniu jest alfą i omegą, oraz wszystko wie lepiej ( uzurpowanie sobie praw do jednoprawdy jest takie nudnie powszechne).

I dlaczego w tym wszystkim siedzi egoizm? Jako ewolucyjna zaszłość, brużdżąca w “nowoczesnym” świecie...

 Może zrozumiecie, że język w pewnych przypadkach musi być precyzyjny niczym skalpel, aby nie dopuszczać rozbieżności znaczeniowych i nadinterpretacji. A takich miejsc było w tym analizowanym tekście mnóstwo.

I już kończąc nie liczę na zrozumienie, iż pierwotnie tekst "polemiki" był brutalnym niemal chamskim wjazdem na ambicję autora, ocenionego wstępnie jako stereotypowy okularnik w koszuli z kompleksem zbawiciela i nieuleczalnym poczuciem własnej ważności i wyjątkowości, zmuszającym go do obrony swoich tez, oraz rozpatrzenia zarzutów.
Polemika zawsze dotyczy autora, natomiast odległy punkt widzenia obserwatora zewnętrznego, oprócz narzutu własnych doświadczeń obciążony jest dodatkowo paralaksą zrozumienia.

Aczkolwiek rozumiem stawiane mi zarzuty, tak jak to jest napisane w poprzednim poście, ciutek przegiąłem.

Co jednak nie oznacza, że nie jestem zdegustowany prezentowanym poziomem argumentacji, zarówno z mojej jak i Waszej strony, oraz oznacza, że większość zebranych tutaj kwestii była już wcześniej omawiana w lepszy lub gorszy sposób.

Indolencyjnie obojętny
Q.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz