środa, 7 maja 2014

Be my master, be my god...

Autorytety to inaczej mentorzy, duchowi przewodnicy, wzorce i inne takie określenia z początkami ginącymi w pomrokach czasu.


Nie należy mylić z szaleńcami, pacanami, czy  maniakalnie obłąkanymi „prorokami” z postnarkotyczną  utopijną wizją zbawiennej zagłady.

Poniżej krótka ironicznie niezachwycająca seria  niby-pytań i nie-problemów dotyczących autorytetów, bo potrzeba ich istnienia jest oczywiście oczywista, a  oczywistościowe cegły oczywistości mają już namiar na kolejną głowę.

Jednym z większych problemów jest  akceptacja takiego autorytetu, bo przecież każdy z nas wie najlepiej o wszystkim , więc co mi się jakiś stetryczały dziadyga będzie w paradygmat się wtryniał.

A historia uczy, że w wielu przypadkach mądrych ludzi nadających się na to stanowisko, często i bezlitośnie odrzucano, zwykle w prostacko prymitywny sposób: szykanowanie, szkalowanie opinii, lżenie, ostracyzm i „samosądy”. Czyli żywcem, jak wyżej...

I jeśli już zaakceptujemy kogoś w pozycji kandydata na "autorytet", to jak sprawdzić czy się on nadaje?

Jak dobrać kryteria?
A może istnieje taki proces produkcji autorytetu pod wymiar?

Gdzie trzeba wziąć szczyptę ironii, zmieszać z doświadczeniem, garbatym nochalem, doprawić oczytaniem i wiedzą, a na koniec udekorować rogowymi oprawkami okularów kryjącymi kaprawe oczęta. No i obowiązkowa siwizna na skroni.
Teraz jeszcze tylko świstak zapakuje w te cudne sreberka i mewa nasra cenę na czubek głowy.
Produkt jest gotowy do wysyłki.

Jednakże ile zajmie ocena jego kwalifikacji?

Przecież czas jest wszak recyklingowalnym surowcem nieodnawialnym, którego deficyty boleśnie odczuwają wszyscy..

I ze względu na to niestety często ulegamy złudzeniom, tracąc rozsądek, a często również godność, szacunek znajomych oraz przy okazji majątek, to ostatnie zapewne czystym zrządzeniem losu, bądź co bądź latające podniebne wieloryby są gatunkiem zagrożonym wyginięciem.

Więc jakim zatwardziałym, nieczułym patafianem trzeba być by odmówić im ochrony za jedyne 10 000 zł , gdzie drobnym druczkiem widocznym w świetle księżyca w pochmurną noc dopisano: dodatkowo należy opłacić  VAT, Prostą Prostowskiego, 99% podatek dochodowy z ostatnich 30 lat,  IV Kolumnę V RP, oraz składki do NFZ, ZUS, KRUS, UKE, KRRiT, NSA, NASA i obowiązkową dotację do fabryki prostowania bananów w Wygwizdowie Dolnym...

Więc jak mamy oceniać na ile zaufania autorytet zasługuje i jak radzić sobie w przypadkach niewłaściwego wyboru obiektu obdarzonego wzmiankowaną odpowiedzialnością??

Będę brutalnie szczery - trzeba mieć głupie zezowate szczęście.

Skoro szanse 1 na milion sprawdzają się w 9 przypadkach na 10...

Q.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz