Pierwotnie tekst miał dotyczyć genezy gniewu, oraz trochę o jego metaforycznym wyobrażeniu i metodach kontroli. Na wasze szczęście nie wymyśliłem sensownego tekstu, który nadawałby się do opublikowania. Na moje nieszczęście, życie wskazało mi inny temat.
Bestie żyją po kryjomu w każdym z nas. To nasze małe nieprzyjazne otoczeniu potworki żyjące w kajdanach cywilizacyjnej ogłady. Bardzo lubią się z nich urywać w nieodpowiednich momentach.
Istnieje wiele rodzajów bestii, tak jak istnieje wiele rodzajów ludzi. Są bestie zrodzone z pychy,lub też pełne gniewu czy nienawiści. Bywają potworki zbudowane z głupoty, ignorancji i wielu innych wad, skrycie hołubionych przez ich właścicieli.
Nie lubię pisać o sobie, ale w tym wypadku po prostu wypada się przyznać do posiadania bestyjki na łańcuchu .
Moje nieudomowione zwierzątko umie wkurzać ludzi.
Jest w tym zaiste doskonałe.
Osiąga ten efekt przy pomocy słów, mimiki, czy po prostu wymuszając u mnie zachowanie stoickiego spokoju i racjonalizacji zdarzeń w obecności rozemocjonowanego rozmówcy.
Brzmi nieciekawie, nawet niegroźnie. Zachowywać spokój w rozmowie z owładniętym rozmówcą.
Cudownie, ale to cudowne proszenie się o kłopoty.
Jak już wcześniej wspominałem, język i komunikacja, oraz jej interpretacja są nieprecyzyjne.
Każda dodatkowa silna emocja: gniew, strach, irytacja, czy też czynniki takie jak zmęczenie, stress, kac i takie tam, zaburzają proces "logicznego" rozumowania. Instynktownie zaczynamy tracić dystans do siebie, a nasz niezawodny fałszywy przyjaciel w postaci pochopnej oceny zachęcająco rozkłada ręce w uprzejmym powitaniu.
Wtedy do gry wkracza moja bestia. I dzieją się nieprzyjemne rzeczy, których później, gdy rozsądek wróci z urlopu w raju podatkowym zaczynam żałować.
Ale nie tylko ja tak mam. Podejrzewam, że każdy z nas celowo, czy przypadkiem wypuścił swoją unikatową bestię z klatki i pozwolił jej radośnie pohasać i broić na świecie.
Dla niektórych to właśnie sposób na życie, być jednością z własną bestią. Inni będą się jej panicznie bali, a strach przed samym sobą ich sparaliżuje. Jeszcze inna grupa zaprzeczy istnieniu bestii gdzieś w zakamarkach umysłu.
Natomiast nikt chyba jeszcze nie wie, jak z tą bestią żyć w produktywnej, nieniszczącej symbiozie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz