czwartek, 17 kwietnia 2014

Dlaczego?

Wątpliwości... Ogarniają każdego z nas, no tych używających resztek umysłu...  Myślimy "Dlaczego?" czasem nawet tworząc z dlaczego całe dziedziny nauk, koncepcje religijne lub filozoficzne.


Często jednak, z każdej cząstkowej odpowiedzi "Dlatego, że..." mnożą się kolejne dlaczego...
Tak na kilku losowych przykładach:

Dlaczego fizyka, dzięki  której poznajemy, i opisujemy nasze otoczenie, haniebnie zawodzi gdy próbujemy opisać dowolne ludzkie osobowości?

Dlaczego te ponad kilogramowe galarety biochemicznych związków o nazwach przypominających narzędzia wyrafinowanych średniowiecznych tortur, potrafią opisać niemal wszystko dookoła?

Dlaczego, głupota czyni nas szczęśliwymi? 

I czy to pokrętny plan  jakiejś boskiej ewolucji?
Wytępienie depresyjnych jednostek myślących, kręcących się w błędnych kołach wątpliwości, przy pomocy szczęśliwych durniów? A może to tylko kolejna odsłona kontrolowanego szaleństwa mojego umysłu?

Dlaczego żyjemy? 
Dlaczego żyć mamy? 
Czy nawet po co żyć mamy?

Tych i wielu innych odpowiedzi szukały i szukać będą setki pokoleń, spisując swoje mrzonki, porażki i koncepcje w najróżniejszych formach filozofii, religii czy mniej lub bardziej logicznych nauk...

Najzabawniejszy jest w tym wszystkim fakt, że każdorazowo mogą oni mieć rację, jednocześnie okropnie się myląc.
Zwykle w tym miejscu napisałbym ironiczną dykteryjkę o niesamowitej złośliwości kwantów, czy kolejnym niefizycznym paradoksie Schroedingera, lub też cynicznie wysunął wniosek o uzurpowaniu sobie praw do prawdy... 

Robiłem już tak, może nawet będę robił dalej.

To zawsze łatwiejsze niż otwarte przyznanie się do własnej ignorancji.
To prostsze, bardziej "ludzkie", od uznania się za pozbawiony znaczenia pyłek, jeden z liczby przekraczającej możliwości zapisu liczby pyłków w całej dotychczasowej historii otaczającego nas świata.
Takie zaprzeczenie własnemu ego, instynktownemu poczuciu własnej wartości.

Jednak za wiele pytań nie zostało jeszcze sformułowanych...
Za wiele ciekawości gdzieś tam rzuca się jak potwór w klatce mojego umysłu.

Pomimo usilnych starań polskiego systemu edukacji, ba nawet całego społeczeństwa, milcząco wspierającego wychowywanie kolejnych ludzkich robocików:
- Wchłoń wiedzę.
- Bezrefleksyjnie wypluj wiedzę.

Tylko ile tak można, tak walić głową w mur?
I co upadnie pierwsze? 
Mur czy moja czaszka?

Q.


Ps. I dlaczego w radiach puszczają taką koszmarną szmirę, zapominaną w 3 miesiące od daty premiery?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz