sobota, 19 kwietnia 2014

Tęczowa tolerancja?

Poniższy tekst zawiera literackie przerysowanie sytuacji rzeczywistej, cóż niektórzy nawet tego jeszcze nie załapali...


Więc jeśli jesteś osobą z alergią na porównania i inne zabiegi artystyczne -> Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub psychiatrą. Niewłaściwe odczytanie grozi ostrym butt-hurtem i możliwymi problemami w sferze psyche.



 A oto kolejne nasze polityczno-społeczne pustosłowie:


Tolerancja...



I nie ta tolerancja dla tęczy na pl. Zbawiciela w stołecznej wsi Warszawie.

Ta wynikła z szacunku dla innych, ze zdroworozsądkowej akceptacji ich przekonań, niezależnie od wyznawanej ideologii politycznej czy religijnej...

I rozumiem że można mieć granicę dla tolerancji, ale czy powinna wyglądać ona mniej więcej tak:


Nie jesteś hetero? Ty cioto, my już cię naprostujemy!

Nie interesuje cię piłka nożna? Toś nie jest facet!

Głosujesz na partię X? Ty parchata purchawo, zapluty karle reakcji!

Nie jesteś katolikiem? To nie jesteś Polakiem!

Masz inny kolor skóry? Wypierniczaj do swego zaścianka!

I wiele innych podobnych przypadków.
Patrząc na to z "przymrużeniem" oka - ot zwyczajne problemy społeczne.
A teraz dla drobnej odmiany spójrzmy wprost, bez przemilczeń, bez ułaskawień.

Jak niewiele dzieli nas od znienawidzonej ultra-nacjonalistycznej ideologii III Rzeszy?

I kiedy się z nimi w tym idiotycznym pędzie zrównamy?

W 70 lat udało się nam zapomnieć, dokąd prowadzi obrana przez nas ścieżka.
A przecież w  mediach dudnią i stękają politycy, a ich złotouste słowa o zielonej wyspie przyjaznej wszystkim, prawnym niebie, cudownym społeczeństwie, gdzie tolerancja jest powszechna jak tlen, z ochotą radośnie płyną w świat. Gdy na lekcjach religii lub etyki, oprócz formułek do wyuczenia słychać miłujcie wszystkich jak siebie samych na równi z czyńcie dobro.

Hipokryzja niczym morze szumi i pluszcze nad naszymi działaniami.

A naiwny człowieczek pyta się:

Czy o taką Polskę walczyli nasi przodkowie?

I czy taką właśnie Polskę chcemy pozostawić na naszych następców?


Q.

Ps. Ja osobiście potrafię zaakceptować dowolną religię, o ile nie nakazuje ona zabijać się wzajemnie i/lub intensywnie "mnie" indoktrynować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz