poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Jesteś sędzią, prokuratorem i katem?

Uwaga!

Tekst może zawierać ironię oraz śladowe ilości zdrowego rozsądku...

Pisałem już jak uzurpujemy sobie prawa do jedynej słusznej interpretacji prawdy.
Jeśli chcecie wiedzieć co napisałem to poszukajcie...
Niestety w czysto ludzkim zapomnieniu nie dopisałem tam fragmenciku o ocenianiu. 

Oto on:


Jako jednostka ludzka czy fragmencik trybika społeczeństwa nieustannie sramy ocenianiem  na prawo i lewo niczym mewa z ostrym rozwolnieniem:

Jesteś brzydka, mówimy i nic na to nie poradzisz.  Nie pomoże Ci nawet kilotona tapety na mordce.*

I co nas obchodzi, że dla setek innych jesteś piękna bez ulepszeń**.
Mamy w poważaniu, naprawdę głębokim poważaniu brak znajomości okoliczności, olewamy zapis historii prowadzący do takich efektów wizualno-makijażowych.
I robimy to mimowolnie, ot tak jakoś przy okazji  w jakieś 10 sekund?
No raczej nie więcej niż 25...

Ta-ak, starodawny instynkt walcz lub spierniczaj aż się kurzy jest naprawdę skuteczny...

Tylko czy wydawane przezeń wyroki są jeszcze w tym cywilizowanym świecie potrzebne?
Abstrahując od sytuacji w których ktoś chce zgwałcić Twoje nerki nożem, raczej nie...

Czas potrzebny do  przyswojenia ilości danych wymaganych do racjonalnej oceny sytuacji  i/lub osobnika raczej nie wyraża się w sekundach. Tak dla porównania rozprawa sądowa potrafi trwać nawet kilka lat.
Nie zawsze z powodu poronionych przepisów prawa i braku czasu i chęci sędziego.
Z powodu porąbanej złożoności sprawy.

Każdy maciupki elemencik układanki, każdy tyci tyci fakciątko musi trafić na odpowiednie miejsce - to trwa.
To dlatego zaistniały dziesiątki przysłów mówiących mniej więcej:

Trzeba lat, wielu lat by poznać człowieka...

A my bach i ocena-etykietka na plecy i traaach kop w miejsce, gdzie plecy tracą szlachectwo nazwy okraszony okrzykiem: Następny...

I tak codziennie setki, tysiące razy...

Nawet ja prowadząc tego bloga,  mimowolnie robię podobnie.
Piszę: to jest fe,  a tamto kukuryku.
Staram się to ograniczyć.
Nie wlepiać etykietek samemu.
Pozwolić Wam na wolną decyzję:

Ok, on piszę że to jest blee fee i fiubździu, ale ja się z tym nie zgadzam, ponieważ w 10 linijce 1 słowie popełnił błąd! Więc to on jest tępym bucem!***

Stąd czasem otwarta, pozbawiona wniosków struktura niektórych wpisów.
Wtedy musicie pomyśleć, zapytać samych siebie czy to tak naprawdę wygląda?

Czy mogę to jakoś zmienić? I jak mogę to zmienić?

* Taka prawda dziewczyny, no jedna z interpretacji...
** No może dla tych kilku zaślepionych uczuciami... I tak nieźle, prawda?
*** Okropna traumatyzacja...

Q. 


Ps. Czasem po prostu nie mam żadnych sensownych konkluzji w momencie publikacji.
A hołdując zasadzie - jak napisałem tak jest, nie dodaję ich w późniejszym terminie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz